Dziś często utożsamia się ją z Nocą Świętojańską. W pewnym sensie słusznie.
Czyli etiopscy, czarnoskórzy żydzi, którzy dziś często traktowani są w Izraelu, jak obywatele drugiej kategorii.
Pradawne, szczątkowe ponoć wierzenia, ułożyły się tu w bardzo logiczną całość, tworząc najprawdziwszy panteon bóstw oraz mitologię, którą śmiało można zestawić z mitami Greków, Rzymian, Celtów, czy ludów Północy.
Słowiański Helios? Serbski odpowiednik kopalnianego skarbnika? A może bałkański wilczy pasterz, znany z baśni i pieśni folklorystycznych?
Wszystko po to, by oderwać się od spraw codziennych. Skoncentrować się na własnym wnętrzu. Duchowo się samodoskonalić. Sprawić, by umysł został przebudzony.
Czyli szmaragdowa góra. Wzniesienie sięgające nieba. Oddzielające świat widzialny od niewidzialnego.
Niebawem Wielkanoc. Często za jej popkulturowy symbol uznaje się czekoladowego zajączka, zwanego w języku angielskim Easter Bunny, w niemieckim zaś Osterhase.
W wierzeniach Majów taką właśnie nazwę nosiła mityczna kraina umarłych.
Od czasu do czasu hollywoodzcy twórcy serwują nam historie, w których dawni, mityczni bohaterowie pojawiają się na Ziemi we współczesności.
Ta monumentalna, wysoka na niemal 4 metry, marmurowa grupa rzeźbiarska, odkryta została w połowie XVI wieku w Termach Karakali.